niedziela, 24 sierpnia 2008

19.08. - Alkazar...

Poranek przywital nas brakiem wolnych miejsc na nastepna noc w hostelu, wiec po sniadaniu (zjedzonym przy transmisji plywania synchronicznego:/) wyruszylismy na poszukiwanie Sevilskiego albergue. Po przegranej bitwte z calkowicie dla nas niezrozumiala komunikacja miejska, dotarlismy w odpowiednie okolice pieszo, jednak bez mapy (bo wszystkie konczyly sie jakies dwie przecznice za wczesnie) odnalezienie ulicy Isaac Pirel graniczylo z cudem. Nawet miejscowi nie wiedzieli nic co mogloby nam pomoc - na szczescie sie udalo:) O pokoju nie bede nic wspomunal bo byl jeszcze lepszy (a wcale nie drozszy) niz w Cordovie;)
Po chwili bylismy znow na miescie - cel: MoneyGram. Po goraczkowych (musimy zdazyc przed siesta) rozmowach z panami w roznych bankach w koncu odnajdujemy male okienko zchowane miedzy sklepami a w nim nasz "ratunek z Polski" - pienadze:)
Stwierdzilismy juz wczoraj ze miasto nie zrobilo na nas najlepszego wrazenia i chcemy to jaknajszybciej zmienic wiec ruszylismy do okola katedry ze slynna [nazwa wierzy], w poszukiwaniu kasy (nic za darmi:/). 1x bilet wstepu = 8€ :o nie dziekujemy:/
Troche przybici skierowalismy sie w strone Alcazaru i to wlasnie on zadecydowal o sykcesie dnia:) Nawet remont alawnej fasady dziedzinca nie zepsul ogromnego wrazenia jakie wywarl na nas arabski palac. Azulejos, luki, portale, cudowny ogrod w ktorym moznaby sie zgubic i w koncu sala ambasadorow i jej przepiekne sklepienie... Nie potrafie tego opisac - tak na prawde to chyba nie da sie tego zrobic. Warto bylo orzyjwchac do Sevilli, warto bylo meczyc sie w drodze tutaj - Alkazar pobil wszystko co do tej pory widzielismy:D
Zachwyt oslabil nawet glod wiec zaeaz po wyjsciu zaczelismy poszukiwania czegos cieplego i nie bajonsko drogiego. Przypadkowy wybor sprawil ze dzis zjedlismy najlepszy obiad od wielu dni:)
W drodze do albergue zachaczylismy jeszcze o ogromny (jak rowniez kolejny, bo tu chyba kazde miasto ma swoj;P ) Plaza de España. Krota sjesta w parku i spacer do schroniska.

Kuba

Ps.
Na razie tyle. Przepraszamy za taka przerwie w dostawie informacji o nas ale warunki na prawde nie sprzyjaly. Jutro uderzamy na Ronde a pozniej do krolewskieh Granady gdzie UWAGA! - MAMY HOSTA :D :D :D
Piszcie do nas (komenty, sms...) - wiesci z domu podnosza nas na duchu w ciezszych chwilach;)

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

no nareszcie, juz sie martwilam, jak tam Wasza wyprawa, jak tam Wasze morale i przebijanka przez Hiszpanie! :) Od jutra smsy gwarantowane, a jak dacie rade wrzucic u hosta w Granadzie (hurrrraaa!!!) zdjecia, to bedzie bosko :) Calusy dla dzielnej podrozniczki i dzielnego podroznika! :*