wtorek, 26 sierpnia 2008

21.08. - A dziesiatego dnia odpoczeli ;P

Nawet nie nastawilismy budzika, po prostu spalismy do oporu :P
Posileni skromnym sniadaniem ruszylismy w strone tutejszej Plaza de Torros, ktora niestety byla zamknieta (przygotowania do jakiegos przedstawienia). Wsliznelismy sie jednak na chwilke przez jedna z uchylonych bram :P
Pozniej krotka wizyta w SuperSol i juz bylismy gotowi na spedzenie dnia na plazy :] Ivan wyposazyl nas w zestaw map (oraz wszelkich innych plazowych sprzetow) i polecil najlepsza plaze w okolicy. Po godzinnym spacerze dotarlismy do ukrytego wsrod skal miejsca naszego dzisiejszego odpoczynku - bylo pieknie :) Odsloniete czesci malego klifu chronily nas przed wiatrem a duzo czystsza niz wczoraj woda wyrzucala na brzeg piekne male muszelki :)
Umowieni z Ivanem na domowa kolacje, po kilku godzinach byczenia sie wyruszylismy w droge powrotna zahaczajac jeszcze o Aldiego w poszukiwaniu skladnikow Calimocho :) Kolacja byla pyszna: jako tapas zjedlismy zapiekanki z pasta pomidorowa (ktorej tu sie ponoc uzywa zamiast masla), hiszpanska szynka i plastrem parmezanu:) a jako danie glowne: makaron ze swiezymi warzywami z patelni i tym razem tartym parmezanem - MNNNNIIIIIAAAAAMMMM :D :P Oczywiscie popijamy wszystko naszym pierwszym hand-made Calimocho, za ktorym Ivan bardzo sie stesknil a ktore wyszlo nam cudnie :]
Kolacja to jednak nie koniec wieczoru. Zmywamy i wyruszamy w tetniace zyciem miasto (nareszcie! jest przed polnoca a ludzie pojawili sie na ulicach moze godzine temu :o ). Idziemy na koncert zespolu, z ktorym Ivan kiedys wspolpracowal:) Oczywiscie nic nie jest takie proste jak sie wydaje. Na "plakacie" (kartce A4 z wypunktowanymi w Wordzie atrakcjami na poszczegolne dni - eh ci Hiszpanie i ich poczucie estetyki:/) widzimy: "Triangulo Vicioso - 00:00" jednak koncertu ani widu ani slychu... Przed rozpoczeciem zdazylismy jeszcze odwiedzic inna knajpe i wrocic w sam raz na pierwsza piosenke :] Czasem bylo to z lekka czuc Coldplay'em, czasem wkradlo sie troche U2 ale glownie byl to hiszpanski rock w najlepszym wydaniu:)
Nie wytrzymalismy do konca. Bylo po 2giej a i my i Ivan musielismy wczesnie wstac i rowniez wszyscy bylismy juz zmeczeni...

Kuba

Brak komentarzy: