wtorek, 26 sierpnia 2008

22.08 - Wzdluz wybrzeza Atlantyku


Ver mapa más grande

Rano zebralismy sie szybko i poszlismy do portu znalezc statek do Kadyksu - kursuja w ramach komunikacji miedzymiastowej, za 2€. Niestety cos sie im tam porobilo i najblizszy mial byc za 3-4h wiec jedziemy autobusem. Skorzane fotele, klimatyzacja, duzo miejsca... Az zal bylo wysiadac ;) W Kadyksie udalismy sie na poszukiwania internetu (Ivan nie mial) zeby napisac maile do potencjalnych hostow w Rondzie i Grenadzie i zamiescic nowe posty na bloga :) nie bylo gniazda usb wiec z bloga nici (dlatego ta przerwa), ale za to dostalismy upragnionej cafe con leche w cudownych szklaneczkach :) Przeszlismy sie po Kadyksie pelnym straganow i turystow, ale nie zachwycil nas szczegolnie... Tlumy, gwar i skwar. Gdzie to urocze, ciche El Puerto??
Zjedlismy obiad (upragniona paella - ryz z owocami morza i kurczakiem, btw tez nie okazala sie rewelacyjna) i poszlismy nad ocean. Kamienna promenada wychodzaca z brzegu do zamku San Sebastian byla swietnym miejscem do skakania do wody, poza tym slonce palilo niemilosiernie. Niestety nie mielismy czasu na kapiel.
Wyjechalismy autobusem na koniec miasta lapac stopa do Barbate - malego nadbrzeznego miasteczka z piekna plaza. Te 50km zrobilismy w trzech ratach. Najpierw gosc ktory jechal tak wolno ze blokowal ruch, potem Polak, ktory zatrzymal sie bo zobaczyl ze mamy przypieta polska flage (wiedzialam, ze kiedys nam pomoze ;)), na koniec Niemka z synem - nadrobila sporo drogi, zeby nas zawiezc do Barbate - wspaniala kobieta :)
Zajelo nam to wszystko dosc duzo czasu - na miejscu bylismy ok. 21, wiec nici z plazy :( Co wiecej, znaleziony w necie camping "Barbate" okazal sie byc oddalony o 9km! Jednym slowem lipa, smola i ogolnie no :/ pozostalo szukac miejsca do spania w przymiejskiej roslinnosci ;)
Weszlismy do sosnowego lasu na obrzezach, pelnego smieci (znow ci Hiszpanie i ich pojecie czystego srodowiska...), ale potem bylo juz ok. Wpakowalismy sie w spiwory i momentalnie zasnelismy, mimo trwajacej na dole w miescie imprezy - cos chyba mamy szczescie do muzyki na dobranoc ;)

Ula.

Brak komentarzy: