wtorek, 19 sierpnia 2008

16.08 - Krajobraz po fiescie ;)

W te sobote chyba dopadl nas kryzys bo bylismy wyjatkowo leniwi ;) Wprawdzie wstalismy o 8.15 (naprawde ;P), ale zanim sie zebralismy, nacieszylismy wlasna lazienka i zjedlismy sniadanie w hostelu to bylo juz przed 11 ;)
Z troche leniwymi nastrojami (bo goraco), ale ciekawi miasta wyruszylismy na spacer. Daleko na szczescie nie musielismy chodzic - Mezquita byla tylko kilka krokow od schroniska ;) Dawny meczet, przerobiony na katolicka katedre jest ogromny. Najpierw zobaczylismy przepiekny dziedziniec drzewek pomaranczowych, a potem (za 8€!) weszlismy do katedry. Mozna sie zgubic w labiryncie "pocztowkowych" kolumn z cegly i kamienia, rozmiar tego pomieszczenia naprawde robi wrazenie. Na szczescie hiszpanscy Krolowie Katoliccy nie wpadli na pomysl, zeby zburzyc caly meczet, tylko jego czesc... Najpiekniejsze sa wlasnie elementy stylu arabskiego i, pozniejszego, mudejar (mieszanka sztuki islamu z chzescijanska). Nie ma co gadac, trzeba samemu zobaczyc ;P
Popoludniu poszlismy na kawe do malutkiej kawiarenki, potem wscibsko wtykalismy nosy w bramy i na male dziedzince (pelne kwiatow i azulejos), az dotarlismy do niestety juz zamknietego Alkazaru. Przez plot zobaczylismy konie (Kuba zdopingowany przez pare starszych Francuzow, wzial mnie na barana ;)), a nad rzeka wielka zgnilizne i smieci :/
Z piosenka z desperados na ustach postanowilismy zobaczyc pozostala czesc miasta, nie ta zabytkowa. Klimat dzielnic pozytywnie nas zaskoczyl - uliczki nadal byly waskie, bramy kolorowe, a z okien dobiegaly gwarne dialogi plotkujacych Hiszpanek.
Pod hostelem czekala na nas mila niespodzianka - el mariachi, czyli fajnie przebrany przystojniak z gitara wyspiewywujacy wesole piosenki i ballady dla gosci pobliskiej restauracji ;D Wrocilismy do pokoju przekonani, ze Cordoba jest naszym ulubionym miastem na dotychczasowej trasie :)

Ula

3 komentarze:

Anonimowy pisze...

hej, hej, a co z portfelem??? bo ja sie martwie okropnie, a tu sie nawet nie zajakneliscie, zadne z Was! to ja poprosze info o zgubie! chocby smsem, jesli to wstyd na blogu pisac ;)

Unknown pisze...

hej Ulka! Jak bedziecie w Barcelonie to daj znać(o ile planujecie tu być), bo moglibyśmy sie spotkać. pozdrawiam serdecznmie, Karolina Sz. :)

Anonimowy pisze...

no i gdzie Wy sie podziewacie? jak tak mozna czytelniczki i czytelnikow zostawiac samopas i bez wiadomosci? jeszcze nabroimy, oj! !:)