wtorek, 26 sierpnia 2008

24.08 - Totalne lenistwo do potegi ;)

Nasza wspaniala miejscowka campingowa okazala sie bardzo wygodna, ale spanie pod chmurka niestety oznacza bliskie spotkania z komarami i innym robactwem... Obudzilam sie z opuchnietym lewym okiem, najwyrazniej od jakichs ukaszen :/ Kuba polecial do apteki po wapno, ale opuchlizna nie schodzila przez caly dzien.
Z moja polowa twarzy jak od kontaktu z piescia poszlismy jednak byczyc sie na plazy. Opalanie, kapiel w falach, opalanie i tak w kolko przez caaaaly dzien az do 18... :) wrocilismy na camping (jeszcze przed przyplywem) i Kuba poszedl do lazienki ladowac palma i pisac posta, a ja na karimacie pod drzewkiem z Gombrowiczem :) BOSKO :D
W pewnym momencie uslyszalam na pobliskiej miejscowce kilku Polakow, wiec poszlam sie przywitac. W efekcie zaprosili nas na wieczor na wymiane wrazen (byli tego dnia w Maroku). Poszlismy wiec z Kuba ogladac zachod slonca ktorego nie bylo widac i na kolacje do campingowej restauracji. Spaghetti na tarasie z widokiem na ocean bylo rewelacyjne, choc my umiemy zrobic lepsze ;)
U naszych nowych sasiadow gadalismy sobie bardzo sympatycznie przy winku i arbuzie, a ja dostalam dodatkowo zyrtec na spuchniete oko :) Zasnelismy pod gwiazdzistym niebem z mocnym postanowieniem wstania o 8 i ruszenia do Rondy. "Nie spac, zwiedzac!" ;)

Ula.

Brak komentarzy: