czwartek, 14 sierpnia 2008

12.08.08 - Kafelki, pieriestrojka i zestresowani smieciarze

Pierwszy dzien w Madrycie! :D obudzilismy sie i Lore ani Miguela juz nie bylo, poszli do pracy. Na stole przemile kartki z wiadomosciami - "zrobcie sobie sniadanie i czujcie sie jak u siebie" :) zebralismy sie i ruszylismy na podboj wielkiej stolicy.

Miasto bardzo pozytywnie nas zaskoczylo. Wystarczy zejsc na chwile z glownej alei i odwrocic wzrok od wielkich, bogatych budynkow, zeby zobaczyc urocze, waskie i bezludne uliczki zabudowane kolorowymi, okwieconymi kamienicami. Zwiedzilismy sporo - plac Puerta del Sol z policja konna, Plaza Mayor z wielka piekarnia, Colegiata de San Francisco z pustynia zamiast ogrodu, oszalamiajacy Palacio Real z katedra, Plaza Espana z Don Kichotem na Rozynancie... Spacer byl wyczerpujacy, choc tlumu turystow, o dziwo, nie bylo, a pogoda do zwiedzania idealna - goraco, ale z silnym orzezwiajacym wiatrem. W jednej z uliczek upackalismy sie nektarynkami, na Plaza Mayor dostalismy po Sangrii, przy San Francisco swiatla nam cwierkaly zamiast stukac a w parku zrobilismy sobie pierwsza hiszpanska sieste ;)

Wrocilismy do domu pelni wrazen i rumiani na twarzach i zabralismy sie za gotowanie dla naszych gospodarzy... Jak to dobrze, ze mozna wyslac smsa do rodzicow i dzieki temu nie dodac mleka do plackow ziemniaczanych ;P obiad wyszedl pyszny, jestesmy z siebie naprawde dumni :D

Potem Lore i Miguel zabrali nas do miasta na piwo w... Irish Pubie :P knajpa byla pusta, ale bylo sympatycznie. Pozniej przenieslismy sie do innego miejsca, tym razem zatloczonego. Probowalismy nauczyc naszych Hiszpanow toastu "na zdrowie", ale po 15min jedyne slowianskie slowo jakie Miguelowi przychodzilo do glowy to "pieriestrojka" :D

W drodze powrotnej na przystanek zobaczylismy jakim szacunkiem w Hiszpanii darzona jest policja (ktorej tu jest multum) - smieciarze blokowali waska uliczke tak, ze radiowoz nie mogl przejechac, wiec latali jak szaleni od kosza do kosza zeby tylko umozliwic przejazd ;)

Z autobusu do domu poogladalismy troche "Madryt by night" - jak widac ma zalaczonym obrazku okolice Prado i dworca Atochy sa bardzo bogate ;)

Ula.




ZDJECIA


Katedra naprzeciwko Palacio Real



Dziedziniec Palacio Real



Bardzo spodobaly sie nam hiszpanskie tabliczki z nazwami ulic zrobione z azulejos

3 komentarze:

Anonimowy pisze...

i co bedzie teraz?? gdzie sie teraz wybieracie? nadal madryt? pogode macie boska, boska! :)
a kuba oczki masz taaaaakie radosne i lekko chyba ululane, he? :)
do nas jasko przyjezdza w sobote, to co prawda nie madryt, ale zawsze to jakos tak "wyjazdowo" :)
poza tym przeszedl nam kolejny wniosek :) miszczynie jestesmy, nie ma co :)
sciskam cieeeeeplo i czekam na wiecej!

Anonimowy pisze...

mam nadzieje, ze nie poprzestaniecie na "okolicach Prado" i jednak zajrzycie do srodka...powodzenia, usciski!

Unknown pisze...

co oni mają z tymi Irish pubami??????

jak byliśmy w lutym w Barcelonie, to własnie w takich pubach się najwięcej ludzi gromadziło, nawet była taki mały "Irlandzki zakątek".

No cóż, chyba jedyne wytłumaczenie, to to, że w takiej atmosferze (słońce, gorąco ..) lepiej się imprezuje więc Irole prz
enieśli się i stworzyli to co umieją najlepiej ;)